wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział XVII

Przepraszam, że tak długo to zeszło, ale nie było mnie 2 dni w domu. :C
A teraz miłego czytania. C:

ROZDZIAŁ XVII

 Z zewnątrz dobiegały krzyki, warkoty samochodów, trzaskanie drzwi.. Aż mnie zaczęła od tego wszystkiego boleć głowa. Oparłam czoło o kolana i skuliłam się. Ciężko oddychałam, przeleciało trochę łez po policzku. Usłyszałam, jak ktoś otwiera drzwi, ale nie spojrzałam. Te osoby [ słychać było dużo tuptań. XD ] były co raz bliżej.. Bałam się, że to Ci murzyni, ale tym razem szczęście mnie nie opuściło. Podniosłam głowę i ujrzałam policjantów.
- Tutaj jest! - krzyknął jeden z nich w stronę drzwi.
 Rozległy się nagle huki na schodach i wołania typu ' Kurwa! Uważaj jak biegniesz, debilu! ' . Pewnie tym debilem był Axl.. Nie myliłam się. Słyszałam jak głośno oddychał i przełknął ślinę. Podszedł niepewnie do policjantów. Jak mnie zobaczył to prawie, że się popłakał. Klęknął i przytulił mnie najmocniej jak się dało. Również nie powstrzymałam łez. Oplotłam ręce wokół jego szyi i przyciągnęłam go bliżej siebie. Od razu zrobiło mi się cieplej..
- Ci kolesie mają przesrane za to, co Ci zrobili.. - wyszeptał.
- Nie zawracaj już im gitary.. Troskliwie się nimi zajmą..
- .. Nie wybaczę im.. - puścił mnie z objęć i objął moją twarz swoimi dłońmi. Zobaczyłam jego zapłakaną twarz. Starał się, żeby mu oczy się nie zamknęły - czyli był cały czas na nogach.. Poprawił mi włosy tak, żeby odsłoniły całą twarz w siniakach i ranach. Spojrzał na obrażenia z bólem i pogłaskał mnie delikatnie po policzku. - Dobrze, że siebie w tej chwili nie widzisz.. - w tym samym momencie zawiał chłodny wiatr. Zadrżałam i skuliłam się. - Chodź, idziemy do hotelu. - wziął mnie na ręce, a ja się wtuliłam w jego tors.
 Zaniósł mnie do radiowozu i będąc ciągle wtulona w niego i siedząc mu na kolanach pojechaliśmy pod hotel. Na miejscu Axl podziękował za wszystko i zaniósł moją osobę do pokoju i położył na łóżko. Wszystko mnie bolało, byłam wycieńczona, nawet nie mogłam wstać na nogi. Rudy pomógł mi ze zdjęciem butów, a on poszedł zamknąć drzwi. W tym samym momencie weszłam pod kołdrę, położyłam głowę na poduszce i zamknęłam oczy. Po chwili Rose klęczał przy mnie i głaskał po głowie.
- Śpij, kochanie.. Śpij, moja słodka dziecino.. - szeptał.
Powtarzał to chyba z 23 razy. Nagle ucichł i wstał.
- Axl.. - powiedziałam słabym głosem.
- Słucham Cię? - podszedł do mnie i kucnął. Ja go przytuliłam oplatając swoje ręce wokół jego szyi.
- Dziękuję.. za wszystko..
- Przecież wiesz, że nigdy bym Cię nie zostawił.. A teraz już śpij.. - musnął moje usta, wstał i poszedł do łazienki. Znowu się ułożyłam na łóżku i od razu zasnęłam.

***

 Lekarze szybko zajęli się Valerie. Nie trafiła na intensywną terapię, bo stwierdzili, że nie jest w strasznym stanie. Gówno stwierdzili, chyba nie widzieli jej przed komisariatem.. Siedziałem cały czas koło jej pokoju, aż do wyjścia pielęgniarki. W końcu wyszła i pozwoliła mi wejść do Valerie. Wyglądała już o wiele lepiej, ale była nadal słaba. Chyba spała, bo miała zamknięte oczy.. Wziąłem pobliskie krzesło, postawiłem je obok łóżka i usiadłem na nie patrząc na dziewczynę. Po chwili otworzyła oczy i lekko przechyliła głowę w moją stronę.
- Dziękuję, Slash..
- Nie ma sprawy. - uśmiechnąłem się.
 Kurde.. szkoda mi jest jej.. Rodzice w Australii, chłopak to skurwiel, a nawet nie wiem czy ma przyjaciół tutaj.. Zero wsparcia.. A ona go potrzebuje teraz. Wydaje się ona być w porządku, nawet jeśli ufa wszystkim ludziom. I tak jakoś się dziwnie czułem, jak na mnie patrzyła.. Aż sobie przypomniałem o moim kochanym Les Paulu, który sam stoi w kącie.. Tęsknię, kurwa, za nim.. Jeszcze jakiś tydzień i znowu sobie pogram.. O KURWA! TYLKO TYDZIEŃ ZOSTAŁ!? Jak ten czas szybko leci.. Ekhm.. Wracając do mojego zacnego monologu - znamy się z Valerie parę godzin, a mi się wydaje, że znamy się już kawał czasu. W pewnej chwili do sali wszedł lekarz i skierował się do dziewczyny.
- No to tak.. Złamanie ręki nie jest tak poważne, więc z tydzień się zrośnie i będzie mogła pani wyjść wtedy. - mówił. - A tak to na razie wszystko w porządku. Leż i odpoczywaj. - po tym wyszedł z pokoju.
 
 Dziwny gość.. Siedziałem tak z Valerie gadając do jakiejś 5 rano, a potem pojechałem do hotelu. Ciekawe, czy znaleźli Roxanne.. Pójdę do Axla. Otworzyłem drzwi i ku mojemu zdziwieniu jego tam nie było.. za to ktoś stał na balkonie.. Odetchnąłem z ulgą, gdy tym ktosiem okazała się Roxy. Stała wpatrzona we wschodzące słońce. Podszedłem trochę do niej.
- Cześć. - powiedziałem. Ta obróciła się dynamicznie w moją stronę z lekko wystraszoną miną, widząc mnie odetchnęła.
- O, cześć.. Już wróciłeś od swojej dziewczyny? - zapytała śmiejąc się. Dopiero zauważyłem na jej twarzy parę siniaków i ran.
- TO NIE JEST MOJA DZIEWCZYNA! - wytłumaczyłem mówiąc głośno wyrazami. - A Ty czemu nie w plastrach?
- Właśnie też nie wiem.. - wyciągnąłem z kieszeni parę plastrów ze szpitala. - Zarąbałeś plastry?! Jesteś niemożliwy..
- Zawsze mogą się przydać, nie? - przyklejałem jeden po drugim na jej twarz. - Dawno Cię znaleźli?
- Sama się zgłosiłam. - uśmiechnęła się. - A tak to jestem tutaj ponad dobrą godzinę.. Ej. - rzuciła. - A jak z tamtą?
- Że z Valerie? - kiwnęła głową. - W porównaniu do niej to jesteś okazem zdrowia.
- Aż tak źle?
- Złamana ręka, noga, kilka żeber, duże rany, od cholery siniaków.. Ale coś tam lekarz mówił, że ręka aż tak mocno nie złamana i góra tydzień i wyjdzie. Ale nadal jest dla mnie zagadką, jak ona biegła ze złamaną nogą przez 10 km?
- Może biega zawodowo i dlatego.. - złapałem się za podbródek.
- Możliwe.. Idę do niej dzisiaj. Może pójdziesz ze mną?
- Nie wiem czy wypada.. I czy w ogóle Rose mi pozwoli, bo teraz to..
- Oj tam, chodź..
- Slash.. - spojrzałem na nią z pytającą miną. - Ona Ci się podoba, nie? - nie wiedziałem, co odpowiedzieć.. Znam ją zaledwie parę godzin..
- Brzydka nie jest.. Ale jej za bardzo dobrze nie znam.. Ale..
- Podoba Ci się. Jakby tak nie było, to byś u niej tak długo nie siedział..
- Skąd wiesz, ile.. ? Nieważne.. Ona tu nie ma nikogo. Nie ma kogoś, kto by ją wsparł..
- Jej rodzice umarli?
- Niee.. Ona się z Australii przeprowadziła.. I ona wygląda strasznie młodo.. Mniej więcej w Twoim wieku.. A tak to chyba jest w porządku.. Później się okaże.
- Ja z nią pogadam. - położyła mi rękę na ramieniu. - Co jak co, ale po jednej rozmowie mogę określić człowieka.
- Dzięki..
 Skierowałem się do drzwi i wyszedłem w kierunku swojego pokoju. Na korytarzu spotkałem rudego, chyba widział jak od niego wychodzę, ale nic nie gadał.. Rzuciłem się na łóżko i zasnąłem.

***

 O, kudłacz wrócił. Już nie chciałem go zagadywać, bo by się wkurwił, a zresztą oczy mu się kleiły.. I widziałem Izzy'ego z jakąś laską.. Pewnie jednodniowa. Nie wnikam. Wszedłem do pokoju, zastałem Roxanne stojącą na balkonie wpatrującą się w słońce na kolorowym niebie. Mógłbym się tak w ten obraz wpatrywać całymi dniami.. Podszedłem do niej po cichu, objąłem ją w pasie i pocałowałem w szyję. Usłyszałem, jak przyśpiesza jej serce - zaśmiałem się cicho, wtuliłem się w jej plecy i zamknąłem oczy.
- Czuję się trochę jak w Titanicu.. - oznajmiła.
- Chcesz zrobić tak jak tam? - podniosłem głowę i się zaśmiałem.
- Niee! - odpowiedziała, a ja automatycznie trochę oddaliłem głowę. - Nie, że nie chcę.. tylko.. - odwróciła się przodem i lekko się speszyła. - ..cholernie mi zimno.. - znowu się zaśmiałem.
- Trzeba było od razu mówić, a nie..
 Ściągnąłem z siebie ramoneskę i założyłem ją na Roxy, a następnie ją przytuliłem. Zamruczała, a ja się szeroko uśmiechnąłem i pocałowałem we włosy. Nigdy się tak często nie śmiałem czy uśmiechałem jak przy Roxanne. Cholernie się cieszę co dzień, że ją wtedy zauważyłem, że podeszłem i zagadałem i jej pomogłem później.. Jednak Bóg mnie kocha.. Ale nie bardziej niż moja czarnowłosa piękność. Staliśmy bokiem do balkonu, Roxanne się wtuliła we mnie i patrzyła ciągle na wschodzące słońce. Po chwili do niej dołączyłem.
- Słońce o tej porze jest piękne.. - powiedziała.
- Ta.. O zachodzie też.
- Obejrzymy? - zapytała podnosząc twarz przodem do mnie. - Nawet znam idealne miejsce.
- Pewnie. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło, staliśmy tak, dopóki słońce nie "wynurzyło się" zza horyzontu.

10 komentarzy:

  1. Aww jakież to słodkie! *.* Slash i Valerie ^.^ mmm fajniutko ! xD
    Pięknie uratowali Roxy! I ten opis Axla..aah wzruszające :)
    No i ten czekam na następny i powiadamiaj mnie o nowościach proszę, nie będę komentować w najbliższym czasie ale na pewno postaram się przeczytać na telefonie bo wyjeżdżam na wakacje, także nie martw się, wszystko nadrobię jak wrócę, obiecuję! Tylko mnie powiadamiaj, ok? XD
    Ha wyprzedziłam cię! Przeczytałam już zanim mnie powiadomiłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiście, czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka! No więc...ten tego...no czytam twojego bloga od początku, ale wczoraj założyłam konto i wreszcie mogę się ujawnić :D Muszę to zrobić jeszcze na kilku innych...ale to później :D Teraz "oficjalna" część komentarza:
    Dobrze że Roxy jest już z chłopakami :)Co by zrobił Axl, gdyby ją zamordowali? Wolę nawet nie myśleć:) Slash zarąbał plastry ze szpitala! Hahaha :D Przynajmniej się przydały:) Mam nadzieję że Hudson będzie z Valerie:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się :D Slash i Valerie muszą być razem. I będą, prawda? *_* Axl i Roxy... dobrze, że już jest wszystko ok i ta scena balkonowa... (ehehe)
    Czekam na następny i proszę o powiadamianie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niczego nie zdradzę co do Slasha i Valerie. ^^ W swoim czasie się wszyscy dowiedzą. :D
      Co do powiadamiania - ok, nie ma sprawy. ;D

      btw. kto mi wytłumaczy, jak się robi te cholerne linki do postów? XD
      Ja już nie wyczymię. XD A Google mnie nie kocha. ;_;

      Usuń
  5. Tak, oto komentuję. xD Podoba mi się, nie ma co! ;D
    Nie martw się, Google Cię nie kocha, ale kocham Cię ja! A to już coś xD ;D
    Nie mam pojęcia o jakie linki chodzi, ale jak mi wytłumaczysz, to może będę wiedziała jak pomóc? (Tak, Lise - dobry samarytanin rusza do akcji xD)...
    Kończę, bo zdycham od ciepła, a jeszcze mam parę rozdziałów do przeczytania... <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyhy. :D
      Przykładowo u Ciebie na blogu - między opisem bloga a postem masz linki do postów itp. i o to cholerstwo mi chodzi.

      Usuń
    2. Aha, że te zakładki? :D Już tłumaczę:
      Otóż wchodzisz w edycję bloga (na samej górze strony, po prawej są takie opcje "nowy post," "projekt," i "wyloguj," nie? No to wchodzisz w projekt i potem masz po lewej stronie takie menu (tam przegląd, posty, statystyki, sratatata) i tam masz coś takiego jak "Strony" no to w to wchodzisz i masz tą stronę główną i możesz dodać nowe strony (klikasz "Nowa strona" i potem jak się rozwinie taki pasek, to "Pusta strona") i jakoś je nazwać i potem w tej stronie możesz sobie wstawiać cotam chcesz. M.in. linki do rozdziałów ;D (No, wstawiasz linki przez kliknięcie "Link" w edycji tej strony już (tak, jakbyś normalną notkę pisała)) Mam nadzieję, że chodziło o to i jakoś pomogłam xD <3

      Usuń
    3. O ja. Dzięki Ci wielkie! <3 :D

      Usuń