piątek, 31 sierpnia 2012

Coś innego..

!!!
To co teraz tu przedstawię nie jest mojego dzieła, tylko mojego kolegi. :D Gdyby ktoś był niedomyślny to opowiadanie dotyczy zespołu KAT. Będę je publikować u siebie i także tego.. miłego czytania. :D
P.S. Kto chce być informowany o nowych postach to niech skieruje się do Powiadomienia i tam wykona odpowiednie czynności. Kto nie zadeklarował chęci informowania, ten najzwyczajniej w świecie nie będzie informowany.



Rozdział I

Polska, rok 1985.

Roman się obudził. A właściwie obudził go niesamowity hałas, który co chwilę cichł i zaczynał się na nowo. Ofiara kaca, wynikającego z wypicia wczorajszego dnia kilku butelek o niezidentyfikowanej zawartości zlokalizował źródło dźwięku. Okazał się nim być zegar wiszący na ścianie. Roman chwycił pierwszą lepszą rzecz i rzucił nią w sprawcę nieznośnego hałasu. Zegar, trafiony buteką, skończył pracować i efektowny sposób dokończył swój żywot spadając na ziemię. Nasz bohater padł na łóżko pod wpływem fali dzwięku. Po pau minutach przezwyciężył się i z wielkim wysiłkiem rozglądnął się po pokoju. Coś mu nie pasowało. Być może to był śpiący Cygan przytulający się do jego prawej nogi albo mężczyzna ubrany w mundur Milicji Obywatelskiej z głową w poturbowanym, przeciekającym sedesie lub też siedząca postać przy cudem ocalałym stole. U tejże postaci uważny obserwator mógł dostrzec wielkie, czerwone, rozjarzone ślepia, karmazynową skórę, dwa długie na kilkanaście cali rogi sterczące z łysego łba, rozpostarte w uśmiechu usta wypełnione ostrymi kłami, muskularne ręce i nogi zakończone szponami, a w końcu czarne, poszarpane skrzydła i długi ogon.

- Witaj, Romanie. - Odezwała się postać.
- Kim ty kuuuurwa jesteś? - Jęknął Roman. Ilość wypitego wczoraj alkoholu dała o sobie znać.
- Diabłem. - odparł Diabeł.
- Miło mi. - odpowiedział Roman - Czy mógłbyś wyjaśnić parę rzeczy?
- Ależ odczywiście. - Odpar Upady Anioł.
- Skąd się tu wziąłeś? I co się tutaj kurwa wczoraj działo?
- Cóż, postanowiłeś jak zwykle odrobinę zabalować, jak zwyke zresztą. W skutek skomplikowanego zbiego okoliczności trafiłeś na imprezę która się tutaj odbywała. Tak się złożyło że trafił tu też namiestnik Kościoła Szatana. Kiedy byliście juz nieźle wstawieni, zaczął podpisywać z wszystkimi tu obecnymi cyrografy. Większość je grzecznie podpisała i sprzedała nam swoje dusze praktycznie za bezcen. Niestey, ty nie znalazłeś się w tej grupie. Zacząłeś się targować i w efekcie ty podpisałeś kontrakt na specjalnych warunkach...
- Jakich kurwa warunkach? - Przerwał mu Roman.
- Masz przez całe swoje życie sprowadzać ludzi na złą drogę, sprawiać żeby grzeszyli i odwracali się od Boga. W nagrodę po śmierci dostaniesz dobrą fuchę w Piekle, będziesz tam klawiszem. No i coś w sprawie życia ziemiego się wymyśli.
- A co jeśli powiem ci że pierdolę ten cyrograf?
- Cóż... Po śmierci zamiast zwykłego gotowania w smole, będziesz przez wieczność sodomizowany przez grupkę ochotników. Chciałbym tylko dodać że oddajemy do dyspozycji cały nasz asortyment: pejcze, łańcuchy, skórzane ubranka... generalnie wszystko. Z wyjątkiem wazeliny.
- No to powiedzmy że przystaję na tą waszą ofertę... Tylko wiesz, jakbyś mógł coś zrobić, bo wiesz, po wczorajszym łeb...
- Nie ma problemu. - Odparł Diabeł i z jeszcze szerszym uśmiechem pstryknął palcami. - A teraz proszę za mną.

Kac Romana momentalnie zniknął. Amator napojów wyskokowych z poszedł za Diabłem z niedowierzeniem kręcąc głową. Po rozsypujących schodach zeszli na dół meliny, która nasiła widoczne ślady tego, co się wczoraj działo. Na dole, pośród butelek, leżało czterech mężczyn, wszyscy nieprzytomni.
- Z nimi założysz swój zespół metalowy. - Powiedział Diabeł i wskazał na mężczyznę skulonego tuż obok pierwszego stopnia schodów. - Ten jak był mały to wpadł do baniaka z heroiną i tak już mu zostało. On będzie ci pomagał pisać teksty i będzie grał na gitarze.
- Aha, świetnie. A ten tutaj? - Wskazał na kolejnego członka swojego zespołu, tym razem zawiniętego w dywan i leżącego pod ścianą.
- To twój drugi gitarzysta. On co prawda nie będzie miał takiej weny, ale ma kontakty ze wszystkimi okolicznymi żulami i praktycznie każdy wisi mu piwo, więc nie będzie mieć problemów z alkoholem.
- A on? - Zapytał Roman spoglądając na mężczyznę przytulającego się do butelki po winie marki "Sperma Szatana".
- To perkusista. Jego ojciec załatwi wam sprzęt i występy w paru klubach na dobry początek.
- A on to pewnie nasz basista, tak? - Powiedział wskazując na zarzyganego faceta leżącego na materacu usłanym butelkami.
- Zgadłeś.
- Jak on nam uatwi życie?
- Nijak. Nic specjanego do zespołu nie wniesie.
- To po chuj nam on?
- Ktoś musi grać na basie.
- Też fakt.

Wyszli przed budynek. Zza ciemnych chmurz przebijało się słońce.
- Diable...
- Tak?
- Jak my mamy się w ogóle nazywać?
- Kat.

7 komentarzy:

  1. U mnie znowu nowy x.x http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2012/08/rozdzia-70.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie kolejny rozdział na http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/ ;)

      Usuń
    2. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/ - nowy rozdział :D

      Usuń
  2. Ej, dobre to! Powiedz koledze, że zajebiście pisze i że trafił w mój gust, bo uwielbiam Kata ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://myhistory-gunsnroses.blogspot.com/ - nowy rozdział zapraszam ; >

      Usuń
  3. http://in-the-free-world.blogspot.com/
    Opowiadania o 30 Seconds To Mars. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  4. KAT, zespół genialny. Opowiadania, super sprawa. Opowiadanie o KAT, genialnie!

    OdpowiedzUsuń