środa, 18 lipca 2012

Rozdział XV

No to zdecydowaną ilością głosów wygrała 1 opcja - czyli moje zdjęcie [ ;_; ] . Aż tacy ciekawi? XD
Dobra.. Fota będzie na dole. Ale najpierw rozdział czytać! XD
Pod koniec może być trochę nie ogarnięte, bo pisałam to nawet nie czytając. XD
Enjoy. ^^

ROZDZIAŁ XV

 Ogólnie to no.. zastałem siebie w swoim pokoju, w łóżku [ czemu mnie to nie dziwi? ] i w samych portach, obok leżała półnaga Roxanne. Trochę syfu było, nie wiem skąd przyszedł, ale może już wyjść. Praktycznie to nic nie wiem co robiłem nocą.. Pamiętam tylko dziwną rozmowę ze Slashem.. Właśnie! Wrócił ten debil
czy nie? Bez niego nie gramy! I pięknie sobie pospaliśmy.. aż do 13.. Za Chiny nie chciało mi się wstawać to poszedłem dalej spać. I tak sobie spałem do 16, bo Roxy się obudziła i trochę hałasowała. Nagle się uciszyło, a jej nie było. Gdzieś wyszła pewnie.. Po chwili sam wylęgłem się z łóżka i się ogarniałem,
a potem zszedłem na obiad. Nic interesującego się nie działo przez jakieś pół godziny.. Spotkałem w stołówce czarnulę, pogawędziliśmy sobie i wróciliśmy na górę. Zaczęła czegoś szukać, przynajmniej tak to wyglądało..
- Nie widziałeś mojej bandanki? - spytała.
- Tutaj. - podniosłem obiekt poszukiwań z torby.
- No tak.. - walnęła się w czoło. - Dzięki. - pocałowała mnie w policzek.
- Gdzieś się wybierasz może?
- Postanowiłam, żebyśmy poszli na spacer. - oznajmiła wesoło. - Przecież nie będziemy tu tylko siedzieć, chlać i Bóg wie co robić! Trzeba trochę wyjść na świeże powietrze!
- Ta.. - odpowiedziałem i pomogłem zawiązać jej bandankę, bo widać, że sobie nie radziła. Znowu podziękowała.
 Wyszliśmy z budynku trzymając się za ręce i śpiewając Nightrain przy tym zachowując się jak jakieś dzieci.. Znowu wziąłem Roxy na barana i tak szliśmy.
Przechodziliśmy obok jakiegoś baru karaoke. Postanowiłem tam zajrzeć.
- Ej, wejdziemy? - spytałem jej.
- Noo! Tylko daj mi zejść!
 Ludzi w środku było sporo, prawie miejsc nie było. A że to był bar na plaży - wszystko udekorowane jak na tropikach. Jakiś gostek śpiewał Smoke On The Water, nawet nieźle mu szło. Poszliśmy się zapisać. Okazało się, że ta lista chętna była dłuuuuga jak szyny. Zapisaliśmy się na solo i duet. Nasza kolej była
dopiero na końcu, więc skoczyłem do baru zamówić coś do picia.

***

 Te 2 godziny minęły dość szybko, wypiliśmy z Axlem po dwa piwa. W końcu wywołali mnie jako pierwszą.
- Pokaż im, złotko. - wymruczał i pocałował mnie, w drodze na scenę puściłam mu oko.
 Nie miałam w ogóle tremy, opłacały się te występy w Comie. Okazało się, że można było samemu coś zagrać na gitarze, co było dziwne. Chwyciłam z kąta cudnego Gibsona ES-335TD i po chwili zaczęłam grać You Shook Me All Night Long. To chyba jedyna piosenka AC/DC, w której nie fałszowałam. Wszyscy na wejście bili mi brawo, a Rose wlepiał swe oczy we mnie. Ludzie z zainteresowaniem słuchali i obserwowali moją osobę. Na koniec dostałam gromkie brawa. Nastała kolej rudego. Poprosił mnie, żebym zagrała Paradise City [ ten to musi wszędzie reklamować zespół.. ], tak też zrobiłam. Zwykłe karaoke zmieniło się na 7 min. w mały koncert. Niektórzy z ' publiczności ' kiwali się na boki, a niektórzy klaskali w rytm. Przez chwilę poczułam się jak członek Guns N' Roses, a nawet jak Slash. Na duet wybraliśmy It's So Easy, nawet poproszono o bis [ byliśmy jako ostatni zapisani jako duet, więc.. c: ] . Po 20 poszliśmy w dalszą drogę.
Szliśmy tak dobrą godzinę przed siebie. Było już prawie ciemno, więc postanowiliśmy wrócić do hotelu, ale, że w ogóle nie zwracaliśmy uwagi gdzie idziemy i którędy, to mieliśmy problem, którą z trzech dróg mamy iść. Zaproponowałam spytanie się o drogę, ale nikt tędy nie przechodził [ peszek. :c ] . Na pobliskim
pagórku spędziliśmy cały wieczór. Patrzyliśmy w gwiazdy, rozmyślaliśmy, gadaliśmy i takie tam.. Poszłam na drogę zerknąć czy ktoś z tubylców nie idzie. W moją stronę szło jakichś 4 gostków, śmiali się z czegoś.

 Jeden widząc moją osobę podbiegł i zaczął ze mną gadać.
- Ty śpiewałaś w tamtym barze karaoke, nie? - zapytał. - A tak w ogóle to jestem David. - podał rękę na przywitanie.
- Roxanne. W zależności w którym i co śpiewałam. - uśmiechnęłam się.
- W barku na plaży, śpiewałaś AC/DC.
- A no to ja! - powiedziałam wesoło.
- To dobrze! - zaśmiał się. - Przepraszam, że tak na ulicy Cię zaczepiam, ale.. - wskazał na jednego z kompanów. - ..Dave jest oczarowany Tobą! - znowu się zaśmiał.
- Eeej, noo! - powiedział Dave, czuć było w jego głosie lekkie zdenerwowanie. Swoją drogą.. chyba ich kojarzę.. a najbardziej tego Dave'a..
- Dave Mustaine? - spytałam.
- No. - odpowiedział.
 Z wrażenia otworzyłam usta i się zaczęłam lekko śmiać. Ja to mam serio szczęście.. Spotykam Megadeth od tak wieczorem na ulicy! Na dodatek lubię ten zespół..
- O ja.. Co taki zajebisty zespół robi na Bahamach? - zapytałam.
- Słuchasz nas?! - też był zszokowany. - Eeej! Ona jest naszą fanką! - powiedział chłopakom na co oni wytrzeszczyli oczy [ trochę widziałam po ciemku.. trochę.. ].
- Nie pierdol! - oznajmił Mustaine i podeszli wszyscy do nas. - Serio?
- Nie, po prostu wokalista jest fajny. - zaśmiałam się.
- A to, to wiem! - uśmiechnął się Dave.
- A to co David mówił to prawda? - zadałam pytanie.
- Noo... - jeden z grupy walnął go w plecy. - TAK. - uśmiechnęłam się.
- Przykro mi, jestem już zajęta. - posmutniał.
- Można wiedzieć przez kogo? - zapytał David.
- Axl Rose, wokalista Guns N' Roses, wkrótce najniebezpieczniejszego zespołu świata. - odpowiedziałam i ujrzałam schodzącego z pagórka Axla. - O, idzie wiewióra..
- Czemu ' najniebezpieczniejszego ' ?
- Jakbyście zobaczyli co oni odwalają, to też byście stwierdzili taką tezę.. - odpowiedziałam, a rudy już stał obok mnie.
- Miałaś pytać tutejszych o drogę, a nie gadać.. - wymruczał mi do ucha, pocałował w policzek i objął w pasie.
- To już nie mogę gadać z Megadeth? - spojrzał się na każdego z nich.
- A no rzeczywiście.. To oni..

 Przedstawił się każdemu i zaczęliśmy rozmawiać o czymś.. za dużo tego było.. W pewnym momencie Mustaine zaoferował mi pomoc w szukaniu wytwórni, ale podziękowałam mówiąc, że nie jest mi pisane być gwiazdą rocka. Zrozumiał. Zaproponowali wyjście gdzieś do najbliższego baru. Zgodziliśmy się, droga nam zajęła jakieś 5 min. Grał tutaj jakiś miejscowy zespół, nawet dobry, ale nie można ich porównać do Gunsów. Nie mam pojęcia, ile wypiłam, ale na pewno dostatecznie, by nie kontrolować tego, co się dzieje. Wyszłam na dwór się trochę dotlenić, gdy ktoś zaszedł mnie od tyłu i zakrył usta dłonią, żebym nie mogła krzyczeć.
- Znalazłem cię.. Teraz twojemu ojczulkowi nie będzie tak wesoło..
 WTF?! Skąd on zna mojego ojca?! I co on.. EEJ!! ON MNIE WWALA DO SAMOCHODU!! KURWAA!! BŁAGAM!! NIKT KTÓRYŚ Z NICH WYJDZIE I MI POMOŻE!! ... JA PIERDOLĘ!!
AXL SIĘ ZABIJE JAK SIĘ DOWIE, ŻE MNIE JAKIŚ MUDŻYN PORWAŁ!! ŁAAAA!! Zakneblowali mi usta, związali ręce i nogi, tak żebym nie mogła uciec.. Na szczęście, mogłam się trochę poruszać.. Zajrzałam zza szybę z tyłu samochodu i.. AXL! Boże.. zauważył to zajście i biegł jak opętany, za nim stała ekipa Megadeth. Rozryczałam się i modląc, żeby mi pomogli. Widziałam jak on upada i szybko się podnosi, na dodatek jeszcze był trochę podpity.. Usłyszałam, jak za mną krzyczał. Jeszcze bardziej zaczęłam płakać.
- NIE ODWRACAJ SIĘ, MAŁA KURWO!! - krzyknął jeden z murzynów [ bo praktycznie, to było dwóch mudżynów, chyba, że Araby się w to włączyły.. ] - SKUL SIĘ I ZAMKNIJ MORDĘ!!
 Cholernie się ich bałam, więc posłusznie się odwróciłam przodem. Schyliłam głowę i nadal płakałam.. Co raz bardziej.. Bałam się, gdzie mnie zabierają i co dalej będzie.. Od teraz żyję każdą chwilą..

***

- ROXAANNEEEE!! - krzyczałem na całe gardło za pędzącym samochodem.
 KURWA!! Zajebali mi dziewczynę!! Od tak! I kurwa nie zdążyłem wybiec, bo jakieś chuje mnie zatrzymywały! Gdyby nie oni to nigdy by się to nie zdarzyło! Ja pierdolę.. Jakieś murzyny porwały Roxanne.. A tamte dupki z Megadeth tylko stali i się lampili, jak tamci spierdalają! Powiedziałem im parę słów i jak najszybciej ruszyłem w drogę do hotelu [ I have no idea what I'm doing ] . Nie wiem jak do niego doszedłem, ale to nie ważne. Chłopaki muszą się dowiedzieć.. I szlag! Cały poobijany jestem przez ten pościg! Dobra! Nieważne! Szybko złapałem windę i wszedłem zdyszany do Slasha bez pukania. Na szczęście byli tam wszyscy.
- Kurwa! Gościu! Gdzie Ty się szlajałeś?! - wyskoczył Izzy.
- KURWA!! PORWALI ROXY! Kurwa.. - nie dokończyłem, bo się poryczałem.
- JAK TO KURWA JĄ PORWALI?! - pytał się Duff. - JAK TY JEJ KURWA PILNOWAŁEŚ?!
- Wyszła się przewietrzyć i dosadzał się do niej jakiś gostek to zareagowałem i wyszedłem z baru gdzie siedziałem z tymi dupkami z Megadeth..
- KURWA! ZNASZ GOŚCI Z MEGADETH?! JA..
- Zamknij swój kudłaczany ryj! - wrzasnąłem na niego. - No to wyszedłem, ale jakieś chuje mnie blokowały i nie mogłem się przedostać. I jak wyszedłem z tego baru to już ją do samochodu wpakowali i wypierdolili! Wypiłem trochę, ale jak to zobaczyłem to mnie krew nagła zalała i pognałem za tą furą, ale kurwa nie
zdążyłem.. Na pewno ją porwali, bo by nie ryczała i nie miałaby zakneblowanych ust! - znowu się popłakałem.
- A wiesz chociaż gdzie pojechali?! - pytał się Stradlin.
- Nie wiem.. chyba jechali ciągle prosto, ale dalej nie wiem..
- A kto ją porwał?!
- Jakiś murzyn wsadził ją do fury.. Tylko jego widziałem.. Ale chyba ich dwóch było..
- A rejestracja samochodu?!
- Było po 22, byłem po alkoholu to skąd mogę pamiętać numery?!
- Dobra.. dzwonimy na policję..
 Załamałem się.. Chyba pierwszy raz.. Uprowadzili moją największą miłość.. Nigdy nikogo tak nie kochałem.. Żeby jej się nic nie stało.. Żeby wróciła cała.. Duff też trochę wyglądał na podłamanego.. W końcu Roxy to była jego dziewczyna.. Steven po przyjacielsku mnie przytulił, Izzy zgłaszał porwanie przez telefon, McKagan schował swoją twarz w dłoniach, a Slash.. a Slash podtrzymywał czoło jedną ręką.. Błagam, żeby nic jej nie było.. I żeby szybko ją znaleźli.. 

No i teraz obiecana fota.
Uprzedzam, że to jedyne zdjęcie na którym wyszłam w miarę. XD
I zapewne zaraz będą mnie ludzie na Fejsie [ tak, tak mam. ] szukać.. Powiem tyle, że na fanpejdżach o Gunsach się udzielam. XD
I jak kto chce ze mną pogadać o duperelach to jestem do dyspozycji. :3

10 komentarzy:

  1. Znakomity fotograf. * skromność *. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta, bardzo. XD
      Ty się lepiej weź za szukanie zdjęć, a nie. xD

      Usuń
    2. Żeby mi się chciało...
      Teraz to ja piszę kolejny rozdział i słucham po raz 666 płyty Slasha.

      Usuń
  2. OMG! Ale się porobiło w tym rozdziale ^.^ Lubię jak jest dużo akcji, a tutejszy rozdział jest wręcz naszpikowany akcją, tak jak łeb Araba ołowiem ^.^ Ahh dodaj już ten nowy rozdział, prrrrrrrrroszę! Ja już nie wytrzymam psychicznie bez czegoś nowego noo! Do chuja pana jak mogli porwać Roxy?! Nie no, ale opisówki podziałały na mą wyobraźnię i to całkiem nieźle xD
    Tak więc ten, no rozdział zajebisty i ogólnie super, czekam na nowy i fajna fotka i zajebista koszulka *.* 8D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc tak, u mnie pojawił się nowy rozdział, na nowym blogu http://rock-n-roll-dream.blogspot.com/
      Zapraszam i proszę zajrzeć do karty "Powiadomienia" xD

      Usuń
  3. Zajebiaszczy rozdział i zajebiaszcze foto ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże... Jaka akcja xD Zanim napisałaś, że kolesie z Megadeth wybiegli za Axlem, to myślałam, że to oni ją porwali (wiem, że to nielogiczne, bo byli w środku ale wiesz, jak sobie wyobraziłam jak Dave organizuje ich ślub xD Z miną psychopaty przystraja stoły w jakiejś swojej chatce na zadupiu, gdzie nikt ich nie znajdzie, białymi obrusami, mirtą i czymtam jeszcze xD Rozkłada porcelanową zastawę xD Hahahah, jak faza, ja pierdolę xD), ale jak to jakieś murzyny są, to nie wiem o co chodzi xD

    Zacna fotka, milordzie :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Poczytałam twoje opowiadanie, i przyznam szczerze, że jest mega zajebiste. :D. A tak wgl, to u mnir nowy rozdział ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty rozdział. Zdjęcie też świetne :D

    OdpowiedzUsuń