niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział IX

ROZDZIAŁ IX

***

 Ło kurwa! Ale się działoo! Ekhem.. zacznę od początku.. o 2 w nocy wyszedłem z klubu, żeby odetchnąć świeżym powietrzem, a że ten zjeb pijany McKagan się do mnie przyczepił to już nie moja wina! Jeszcze do mnie coś ględzolił, ale to olewałem.
- Ejejej, Izzusiu, kochanie.. Wybierzemy się w jedno miejsce? - spytał swoim jakże urzekającym tonem.
- W zależności gdzie.. EJ! I NIE MÓW DO MNIE KOCHANIE, KURWO!
- O! O to mi chodziło!
- Na panienki? Pojebało Cię, stary?!
- Nic mnie nie pojebało! ...jeszcze! A teraz.. chodź! - wskazał palcem na kierunek przy tym kołysając się lekko na boki. - Wiem, że tego pragnieesz.. Ja już wszystko wiem..
- Po chuja Ci iść na panienki skoro masz Roxanne?! Znudziła już Ci się?! Odpierdala Ci..
- Ona i tak pewnie się pieprzy z Rose'm.. A zresztą, ja zacząłem się dzisiaj zastanawiać czy ja ją serio kocham czy po prostu to było zauroczenie.. I chyba dochodzę do wniosku.. że to drugie..
- Kurwa ja pierdolę.. Ty serio masz coś z tą głową. Idź do specjalisty z tym. - szarpnąłem go za koszulkę. - Słuchaj, Panie Casanovo, zdążyłem bliżej poznać Roxy, zajebista dziewczyna, jak będzie przez Ciebie ryczeć to wiedz, że masz zdrowo przejebane od wszystkich, a najbardziej od Axla, chyba nie muszę
tłumaczyć dlaczego.. A przy okazji - ona wie, że ćpasz? - spytałem z powagą.
- .. Nie wie.
- Kurwa! Człowieku! Jeszcze jej nic nie mówisz! Pięknie!
- Przecież by się nie dowiedziała..
- Stary, prędzej czy później znalazłaby te woreczki. Jak myślisz, dlaczego nie jestem z Marie?
- Bo z Ciebie taka ciota? - zaśmiał się.
- Ta.. znaczy NIE! KURWA! Znalazła heroinę pod łóżkiem. Zrobiła mi wyrzuty sumienia i zerwała ze mną. Jeżeli nie chcesz tego samego mieć co ja, to albo z nią zerwij, albo powiedz prawdę.
- Tera to mnie ta cała sprawa obchodzi tyle, co Slasha dziewczyny. A teraz, chooodź! - ciągnął mnie za rękaw.
- Ale jak Roxanne się dowie..
- Chuj się dowie! Chodź!

 Z nim to się dogadać po pijaku, to jak gadać do słupa. Jak się czegoś uprze to koniec. Szedłem z nawalonym Duffem, który śpiewał Since I Don't Have You, nie powiem, nawet dobrze mu szło, ale te przeciąganie już gorzej. A co później odwalał to masakra. Lepiej nie wspominać.. Dalej już nie wiem co było, bo urwał mi się nagle film. Od tak. Jak wstałem to byłem już u siebie, nago z jakąś laską, był ranek. Obstawiłem, że jak ja jestem to i ... KURWA! MCKAGAN JEST NA CHACIE Z DZIWKĄ! O ja pierdolę... Boże dopomóż..

***

 Obudziłam się znowu rano, a Axl jeszcze spał. Nie chcąc go budzić ubrałam się i po cichu poszłam się umyć. Wychodząc z łazienki spotkałam Stevena, rozmawialiśmy o płycie. Ten facet był wniebowzięty przez ten koncert i zaproponował im kontrakt na 4 płyty. Pogratulowałam sukcesu i zeszłam na dół. Tym razem dopisał mi pech, bo ustałam na buta, chyba Duffa i zleciałam ze schodów. Nie zrobiłam dużego huku, żeby obudzić wszystkich. Dorobiłam sobie kilka siniaków do kolekcji i ranę na długość kciuka po wewnętrznej części dłoni, gdy próbowałam się złapać poręczy. Szukałam po kuchni apteczki [ no chyba muszą ją mieć, nie? ] i znalazłam ją - w lodówce. Wyciągnęłam gazę, położyłam ją na ranę i owinęłam bandażem. Przez to wszystko zaczęło mi burczeć w brzuchu. Otworzyłam lodówkę i przeglądałam produkty spożywcze. Moim oczom ujawnił się karton z sokiem jabłkowym leżący na samym dole. Schyliłam się po niego, gdy nagle ktoś mnie złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Nie musiałam zgadywać kto to, bo tylko jedna osoba, którą znam tak postępuje.
- Pani już nie śpi? - mruknął rudy do tego całując mnie po szyi.
- Chyba widać, że nie. I ja żadna pani nie jestem..
- Jak wolisz.. - kontynuował poprzednie czynności.
- Dasz mi coś zjeść? - spytałam.
- Nie. - mruknął.
- A w łeb tą patelnią chcesz? - zaśmiałam się.
- No, dobra, noo. A zrobisz mi też coś do jedzenia?
- Jasne, jasne..

 Dzisiaj wzięło mnie na naleśniki. Usmażyłam parę, polałam syropem klonowym i położyłam na stół. Matka mnie co nieco nauczyła, widać, że się to przydało. Axl zajadał z uśmiechem na twarzy, co mnie rozbawiło. Sama się uśmiechałam, bo te naleśniki były rewelacyjne [ skromność. :D ] . Usłyszałam nagle, jak ktoś
schodzi ze schodów. Chciałam się obrócić, ale rudy powiedział, że mam tego nie robić. Chyba tych ktosiów było dwóch sądząc po ilości tupania w podłogę. Chwilę potem rozległ się dźwięk zamykanych drzwi. Próbowałam się dowiedzieć, kim były te osoby, ale Rose nie chciał mi za Chiny powiedzieć. W końcu, po 10 minutach błagań, robienia słodkich oczu poddał się i odpowiedział na wcześniejsze pytanie.
- Dziwki. - oznajmił i westchnął. - Konkretnie dwie.
- Nie mogłeś tak od razu?! - zbulwersowałam się.
- Nie chciałem Ci mówić, bo skoro były dwie, no to dwóch naszych znajomych musiało balować w nocy. A kto to był? Sama się domyśl..

 Zaczęła się strzelanka. Na pewno nie był to Axl - ze względów oczywistych, ani też Slash, bo cały czas spał, ani też Steven, bo wrócił z nami. I została dwójka - Izzy i ... Duff. Ja.. ja się nie spodziewałam po nim tego.. sama spałam z Axlem, no ale tu jest wytłumaczenie konkretne, bo go zajebiście kocham.. ale, że on? .. Tłumaczeniem się, bo "alkohol" tu nie wchodzi w grę. Chyba jeszcze był świadomy tego co robi.. Momentalnie stanęły mi łzy w oczach. Wstałam szybko od stołu i wybiegłam z płaczem przed siebie. Rudy pobiegł i krzyczał za mną. Darłam się, żeby się zawrócił, ale się mnie nie posłuchał. W końcu
zatrzymałam się na jakimś polu za miastem, upadłam na kolana i szlochałam. Rose dobiegł do mnie i usiadł koło mnie. Miał już mnie przytulać, gdy ja mu się rzuciłam na szyję. Po chwili wtuliłam się w jego tors i dalej płakałam. Nadal nie mogłam pojąć tego, co się wydarzyło... że Duff mnie zdradził.. jeszcze z pierwszą lepszą.. Rudy podniósł mnie i posadził sobie na kolana.
- Mówiłem, że Duff to skurwiel.. Nie zasługuje na Ciebie.. - szeptał mi do ucha. - .. Cholera, nie płacz, bo mi samemu chce się ryczeć..

 Zaczął śpiewać Sweet Child O' Mine, przestały mi lecieć gorzkie łzy. Po jakiejś minucie wstaliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną. Byliśmy już w L.A., gdy nagle Axl mnie mocno przytulił, od tak.
- Przetrwasz ten okres.. jesteś silną dziewczyną.. Kocham Cię..
- Ja Ciebie też. - pocałowałam go.
 Cały czas szliśmy wtuleni całą drogę. Śpiewając Welcome To The Jungle zrobiło mi się o wiele lepiej, na 'shananananana ' wskazywaliśmy palcami na ludzi. Oni w ogóle nie ogarniali o co chodzi, a my mieliśmy ubaw. W międzyczasie myślałam o rudym, tak ogólnie. I nie miałam racji, że przy nim jestem bardziej krucha, ani trochę. Po prostu jest przy mnie w tych trudnych momentach i dlatego. I to co mi wtedy szepnął było prawdą, chociaż nie czekał na mnie zbyt długo.. Ale miał we wszystkim rację. Dopisuję do niego kolejną dobrą rzecz - dotrzymuje obietnicy. Ta lista będzie dłuuuuga! Gdy doszliśmy do Hellhouse stanęłam przed drzwiami, a on patrzył na mnie, bo nie wiedział o co chodzi.
- Wiesz co? - oznajmiłam, spojrzał na mnie z lekkim strachem. - .. To co wtedy mówiłeś - to wszystko prawda.. - gdy zorientował się o co chodzi podszedł do mnie.
- Kochana, ja zawsze dotrzymuje złożonych obietnic! - szepnął mi do ucha i pocałował.
 Może i on jest pojebany, ale dla mnie jest ukochanym pojebańcem z którym niestraszne mi żadne rzeczy. Dopóki on jest przy mnie, czuję się bezpiecznie.. Mam w dupie McKagana, teraz liczy się Axl..

Krótki rozdział, ale jakże piękny. XD
Jutro niestety nic nie dodam, bo stwierdzam szlaban na komputer.. : C
Ale nie martwcie się! Wrócę! Tylko, że w poniedziałek. I wtedy dodam nowy rozdział. C:
Na pocieszenie Wam dam parę fotek Gunsów. XD

 

 




Slash z akordeonem zawsze spoko. XD
Oczywiście, możecie te zdjęcia sobie pobrać. ;]

4 komentarze:

  1. O kuźwaaaa! Ale zajebiste! *.* Rozdział wprost wymiata, no i te zdjęcia...aaah ^.^

    Najlepsze było "-NIE MÓW DO MNIE KOCHANIE, KURWO!
    - O! O to mi chodziło!" hahaha piękne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano wporzo xD
    Kurde, szczerze powiem, że pisać mi się nie chce.
    Więc po prostu musi wystarczyć "<3" :D

    OdpowiedzUsuń